Dostałem ostatnio zaproszenie od starego znajomego do jego nowego domu. Nie widzieliśmy się od bardzo dawna, a zachwalał się jaki to piękny dom wybudował i jaką to on ma najcudowniejszą z cudownych żonkę. Podobno jego luba od zawsze miała bzika na punkcie świec, najróżniejszych – aromatyzowanych, zapachowych, dekoracyjnych, kadzideł i innych takich. Podobno sama zadbała o wystrój wnętrza nowego domu i wyszło niesamowicie. Architektura wnętrza miała sprzyjać relaksowi i powielać klimat nieprzeciętnego salonu SPA. Jako, że jest specjalistką od świec nie było jej wcale trudno, wręcz przeciwnie – to była dla niej sama przyjemność – tak mówił. Niepowtarzalny klimat temu domu dawały właśnie przede wszystkim świece.
One były głównym nośnikiem pozytywnej energii i spokoju. Kumpel wyrósł na niezłego biznesmena, więc po całym męczącym dniu pracy miło byłoby już od progu swojego domu zaznać kupę relaksu. Tak więc żona jegomościa miała kupę radochy ze strojeniem wnętrz ich pięknego domku i efekt podobno przerósł oczekiwania. Oczywiście wszędzie były świece. Dałem się skusić i umówiliśmy się na najbliższy wolny weekend. Wziąłem moją żonkę i pojechaliśmy do nich na odwiedziny. Od progu oprócz uśmiechów lokatorów przywitały nas, łaskoczące w nosy miłym i przyjemnym zapachem, świece zapachowe.
Pokazywali nam i oprowadzali nas po wszystkich pomieszczeniach po kolei, a żona kolegi opowiadała, jaki miała cel i w jaki sposób tworzyła klimat danego pomieszczenia. Przy tym było dużo o rodzajach świec, ale już nie pamiętam. W każdym razie muszę przyznać, że naprawdę nie doceniałem do tej pory mocy dekoracyjnej, jaką mają takie świece. I muszę przyznać, że rzeczywiście dawno nie zaznałem takiego relaksu jak u nich w domu. No może we własnym jest mi tylko lepiej, ale żona już patrzyła na mnie spode łba, mówiąc, że będziemy musieli przeznaczyć potężny kapitał na parę kartonów ładnych świeczek. No cóż, jestem za – byle zrobiła to z równym gustem.